sobota, 7 stycznia 2012

Najważniejsze wydarzenie 2011 roku.

    W minionym tygodniu wpadło mi w ręce kilka artykułów podsumowujących rok 2011 i próbujących obiektywnie wybrać najważniejsze wydarzenie minionych dwunastu miesięcy. Głośno też było o tym na rożnych forach internetowych gdzie internauci mogli wybrać (z kilku podanych wcześniej propozycji) to wydarzenie które ich zdaniem było tym najważniejszym. Przeglądając owe rankingi zauważyłem pewien powtarzający się schemat i brak obiektywizmu. Oczywiście abstrahuję od faktu iż każdy z nas jest odmiennym bytem i rożna jest jego percepcja otoczenia. Bo przecież dla kogoś kto nie interesuje się polityką (a takich jest coraz więcej)  kolejna wygrana Platformy Obywatelskiej nie ma znaczenia, ktoś kto nie bywał co roku na skoczni w Zakopanym, kibicować polskim skoczkom, może nawet nie wie że Adam Małysz zakończył karierę. Dla fanów kina ważnym wydążeniem będzie odejście Krzysztofa Kolbergera, dla fanów muzyki Macieja Zembatego.
Brakiem obiektywizmu nazywam sytuacje w której ktoś wybiera sobie przykładowo dziesięć wydarzeń roku 2011 i proponuje mi wskazać jedno co to za wybór? Schematycznością zaś jest to że prawie wszędzie proponowano te same przykłady. Z całej tej poniekąd zabawy (choć wiem ze to nie najlepsze słowo) można wyciągnąć jeszcze dwa smutne wnioski:
      Po pierwsze ważna jest Europa i Ameryka, jak już Azja  to tylko Rosja (większość Polaków wiąże z tym państwem specyficzna więź)  i Chiny(bo mają coraz więcej pieniążków)  może Japonia (pod warunkiem że dotknie ją kataklizm na miarę Hiroszimy) Afryka miała szczęście pojawiać się w dziennikach wieczornych na skutek rewolucji która ogarnia coraz więcej państw, z reguły o tym kontynencie mówi się najmniej. Ameryka Poludniowa? czy ktoś pamięta, cokolwiek co wydarzyło się na tym kontynencie w minionym roku? Australia, Oceania leżą tak daleko i żyję się tam tak dobrze że nie mogło się tam wydarzyć nic ciekawego.
    Po drugie wielu z nas poprostu niczym się nie interesuje, coraz bardziej odrywając się od żeczywistośći, otóż dla wielu Polaków najważniejszym wydarzeniem 2011 roku była UWAGA śmierć Hanki Mostowiak!!!! bohaterki jakże kochanego u nas serialu M jak miłość. Tak własnie dla przeciętnego Kowalskiego nie ważne rewolucje w dalekich krajach (on swoją już przeżył), tsunami w mitycznych krainach (jego dom na wzniesieniu), strzelaniny na wyspach wśród lodów (jest jeszcze u mnie granat w świątecznym ubraniu) , radioaktywne chmury (on pali klubowe). Kowalskiego nie interesują wybory (Hanka ponoć nie glosowała) , co tam śmierć jakiegoś Bin Ladena (nie znam typa) beatyfikacja (ksiądz na pewno streści na kazaniu). Ważne to co wydażyło się 7 listopada 2011, co wywarło piętno na całej rodzinie, żona, syn, córka z narzeczonym, teściowa, babcia, dziadek, sąsiad nawet pies, kot i świnka morska wszyscy byli świadkami tego najważniejszego wydarzenia 2011 roku.
A przy okazji tego samego dnia zmarł Joe Frazier zwany Smokin' Joe bokser zloty medalista z Tokio (1964) w wadze ciężkiej mistrz świata w latach 1970-73, człowiek który jako pierwszy pokonał Muhammada Alego   (ich walka z 1971 nazywana jest "pojedynkiem stulecia")W Polsce Frazier nigdy jednak nie dorównał swoją popularnością Markowi Mostowiakowi mężowi Hanki.                                
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz