Istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej
- Ryszard Kapuściński
piątek, 27 stycznia 2012
Australia Day
Pierwsza pamiętna data obchodzenia święta sięga 1808 i 1818 roku, kiedy to gubernator Lechlan Macquarie pierwszy raz oficjalnie obchodził Australia Day dając dzień wolny od pracy wszystkim swoim urzędnikom. W 1888 roku Australia Day świętowany był po raz pierwszy we wszystkich stanach za wyjątkiem Adelajdy. W 1935 po raz pierwszy był świętowany w całej Australii.
No dobra to tyle jeżeli chodzi o historie nie chce was zanudzać a oto jak to wygląda w praktyce.
Australia Day jest oczywiście dniem wolnym od pracy jeżeli zaś "nieszczęśliwie" wypada on w sobotę lub niedziele to wtedy dniem wolnym od pracy jest poniedziałek ahhhh gdyby tak u nas w zamian za 11 listopada wypadający w niedziele można by nie iść w poniedziałek do pracy ahhhh. W tym dniu w całej Australii od Darwin na północy po Melbourne na południu od Perth na zachodzie po Brisbane na wschodzie w Alice Springs i w Hobart na Tasmanii organizowane są przeróżne eventy. Pełno jest różnorakich festiwali i koncertów, organizowane są pokazy wojskowe, zawody sportowe (zwłaszcza te w których Australijczycy są naprawdę dobrzy czyli zawody surfingowe), wystawy i zabawy dla dzieci. Galerie i muzea otwierają swoje podwoje oferując wejścia za półdarmo lub nawet za darmo. Nie brak też poważnych ceremonii państwowych jak podniesienie flagi, nadanie obywatelstwa czy wręczenia przeróżnych odznaczeń w tym Order of Australia, najwyższego w Australii odznaczenia państwowego (ustanowionego przez królową Elżbietę II 14 lutego 1975). Organizowany też jest "Australian of the year adwards" wyróżnienie przyznawane za specjalne osiągnięcia dla swojej ojczyzny a dokładnie "za pomoc w czynieniu Australii i jej mieszkańców lepszymi". Premium przyznawane jest w czterech kategoriach Australia's Local Hero, Young Australian of the Year, Senior Australian of the Year i najważniejszej Australian of the Year. Tym razem Australijczykiem roku został Geoffrey Rush aktor znany z takich filmów jak "Blask" (za którą dostał zresztą Oscara) "Zatrute pióro" "Zakochany Szekspir" czy"Jak zostać królem".Szerszej widowni zaś zapisał się na pewno w pamięci jako kapitana Hektor Barbossa w Piratach z Karaibów.
Ze wszystkich atrakcji które oferuje Australia day dwie są szczególnie ukochane przez mieszkańców tego najmniejszego kontynentu to oczywiście, wszechobecne grillowanie bo Australia kocha Barbeque i pokazy sztucznych ogni na które czekają zwłaszcza najmłodsi.
A jak jja spędziłem mój drugi już Australia Day w najstarszym mieście na kontynencie? Koło południa wysiadłem na stacji Circular Quay ojjj mam do tej stacji specjalny sentyment o którym kiedyś wam opowiem. Wolnym spacerowym krokiem udałem się w kierunku the Rocks malowniczo położonej najstarszej dzielnicy Sydney. Nie zabawiłem jednak tam długo wypiłem kawkę w moim ulubionym barze, posłuchałem trochę muzyki i ruszyłem do Hyde Parku po drodze zaliczyłem jeszcze przejażdżkę po mieście zabytkowym autobusem.
Potem udało mi się jeszcze załapać na korowód zabytkowych aut wśród których były prawdziwe cacka
W Hyde Parku czekały kolejne atrakcje, poranne deszcze nie pokrzyżowały nikomu planów, ludzie poschodzili się z własnymi krzesełkami i stolikami, ci którym nie chciało się tachać ze sobą "mebli" rozłożyli się wygodnie na trawce i popijając piwko słuchali muzyki dobiegającej ze specjalnie na ten dzień przygotowanej sceny. Wzdłuż deptaka rozłożone były specjalne namioty a pod nimi specjały kuchni tureckiej, włoskiej i oczywiście Australijskiej czyli grillowane wszystko. Na widok czerwonych kiełbasek przypomniałem sobie że czas na obiad sięgnąłem więc po portfel i już po chwili uzbrojony w grillowaną wędlinę i zimny chmiel siedziałem przed retro TV słuchając dźwięków muzyki.
W niedużej odległości dostrzegłem kolejkę dzieciaków wokół drewnianej zagrody skończyłem wiec delektować się moim lunch-em i podszedłem bliżej a tam w zagrodzie prawdziwy champion we własnej osobie Hank, najpiękniejszy Byk NSW a może i całej Australii
Jako że robiło się późno ruszyłem w kierunku Darling Harbour nie chciałem przegapić pokazu sztucznych ogni po drodze złożyłem jeszcze jak wielu innych swój podpis na "Australii"
Na Darling Harbour zastałem tłumy jakich nigdy wcześniej tu nie& widziałem było ciasno jak na full moon party albo wyprzedaży w media Markt (powinni tego zabraniać). Powody były dwa po pierwsze każdy przyszedł trochę wcześniej by zająć sobie wygodną pozycje przed późniejszym pokazem świateł a po drugie odbywały się tu uroczystości wyjątkowe. W tym roku bowiem przypada specjalny jubileusz, otóż równo sto pięćdziesiąt lat temu w 1862 roku utworzona została NSW Police Force, były wiec przemówienia, odznaczenia, defilada i pokaz sprawności australijskiej policji w którym udział wzięły łodzie, motorówki, psy, płetwonurkowie a nawet helikopter.
Było też trochę o historii policji NSW jak i całej Australii.
Wreszcie na koniec zwieńczenie całego dnia czyli wspaniały pokaz świateł połączony z głośnymi fajerwerkami i subtelną muzyką dla mnie BOMBA!!!
Australijczycy lubią świętować a Australia Day jest bez wątpienia jednym z ich ulubionych świat widziałem całe rodziny rozkładające się w parkach lub na molo z termosami i kanapkami. Ludzie malują sobie na twarzy flagę lub kangura tańczą i śpiewają po prostu cieszą się. Australijczycy są też dumni, dumni ze swojego kraju ze swojej krótkiej historii z tego kim są jacy są.
Należy jednak pamiętać że nie wszyscy świętują Australia Day większość australijskich aborygenów nazywa ten dzień "Invasion day" przypominając o konfiskatach ziemi, spychaniu rdzennych mieszkańców do swoistych rezerwatów i niszczenia ich kultury przez przybyłych ze starego kontynentu osadników. W ostatnich latach aborygeni obchodzą też ten dzień jako "Survival day" pewnego rodzaju podziękowanie za to że ich przodkowie nie zostali całkowicie eksterminowani. Problem aborygenów a także ich stosunku do państwa jak i państwa do nich jest problemem bardzo złożonym obiecuje wam że jeszcze o tym napisze.
Także wielu mieszkańców zachodniego wybrzeża ma ambiwalentny stosunek do święta podkreślając że założenie pierwszej koloni nie miało tak wielkiego znaczenia w skali całego kraju skoro Anglicy, przybyli na zachód dopiero po 1791 roku (Perth stolica stanu Australia Zachodnia założone zostało dopiero w 1829).
Są wreszcie i tacy którzy uważają święto za zbyt skomercjalizowane przez co nie warte obchodzenia.
Cóż mogę powiedzieć na koniec może tylko tyle ze bawiłem się świetnie, skorzystałem z wielu atrakcji, zobaczyłem ciekawe pokazy wszędzie tez widziałem cieszących się i ;świętujących ludzi. Osobiście mogę wiec zaliczyć mój Australia Day do udanych, czego niestety nie może zrobić pani premier Australii Julia Gillard której świętowanie w jednej z restauracji w stolicy Canberze, zostało brutalnie przerwane przez uczestników ruchu na rzecz praw aborygenów. W trakcie ucieczki pani premier jak kopciuszek zgubiła bucik który stał się trofeum aborygenów ;i bohaterem wszystkich telewizyjnych dzienników.
http://video.repubblica.it/mondo/australia-day-il-premier-julia-gillard-aggredita-da-manifestanti-aborigeni/86646?video
sobota, 7 stycznia 2012
Najważniejsze wydarzenie 2011 roku.
W minionym tygodniu wpadło mi w ręce kilka artykułów podsumowujących rok 2011 i próbujących obiektywnie wybrać najważniejsze wydarzenie minionych dwunastu miesięcy. Głośno też było o tym na rożnych forach internetowych gdzie internauci mogli wybrać (z kilku podanych wcześniej propozycji) to wydarzenie które ich zdaniem było tym najważniejszym. Przeglądając owe rankingi zauważyłem pewien powtarzający się schemat i brak obiektywizmu. Oczywiście abstrahuję od faktu iż każdy z nas jest odmiennym bytem i rożna jest jego percepcja otoczenia. Bo przecież dla kogoś kto nie interesuje się polityką (a takich jest coraz więcej) kolejna wygrana Platformy Obywatelskiej nie ma znaczenia, ktoś kto nie bywał co roku na skoczni w Zakopanym, kibicować polskim skoczkom, może nawet nie wie że Adam Małysz zakończył karierę. Dla fanów kina ważnym wydążeniem będzie odejście Krzysztofa Kolbergera, dla fanów muzyki Macieja Zembatego.
Brakiem obiektywizmu nazywam sytuacje w której ktoś wybiera sobie przykładowo dziesięć wydarzeń roku 2011 i proponuje mi wskazać jedno co to za wybór? Schematycznością zaś jest to że prawie wszędzie proponowano te same przykłady. Z całej tej poniekąd zabawy (choć wiem ze to nie najlepsze słowo) można wyciągnąć jeszcze dwa smutne wnioski:
Po pierwsze ważna jest Europa i Ameryka, jak już Azja to tylko Rosja (większość Polaków wiąże z tym państwem specyficzna więź) i Chiny(bo mają coraz więcej pieniążków) może Japonia (pod warunkiem że dotknie ją kataklizm na miarę Hiroszimy) Afryka miała szczęście pojawiać się w dziennikach wieczornych na skutek rewolucji która ogarnia coraz więcej państw, z reguły o tym kontynencie mówi się najmniej. Ameryka Poludniowa? czy ktoś pamięta, cokolwiek co wydarzyło się na tym kontynencie w minionym roku? Australia, Oceania leżą tak daleko i żyję się tam tak dobrze że nie mogło się tam wydarzyć nic ciekawego.
Po drugie wielu z nas poprostu niczym się nie interesuje, coraz bardziej odrywając się od żeczywistośći, otóż dla wielu Polaków najważniejszym wydarzeniem 2011 roku była UWAGA śmierć Hanki Mostowiak!!!! bohaterki jakże kochanego u nas serialu M jak miłość. Tak własnie dla przeciętnego Kowalskiego nie ważne rewolucje w dalekich krajach (on swoją już przeżył), tsunami w mitycznych krainach (jego dom na wzniesieniu), strzelaniny na wyspach wśród lodów (jest jeszcze u mnie granat w świątecznym ubraniu) , radioaktywne chmury (on pali klubowe). Kowalskiego nie interesują wybory (Hanka ponoć nie glosowała) , co tam śmierć jakiegoś Bin Ladena (nie znam typa) beatyfikacja (ksiądz na pewno streści na kazaniu). Ważne to co wydażyło się 7 listopada 2011, co wywarło piętno na całej rodzinie, żona, syn, córka z narzeczonym, teściowa, babcia, dziadek, sąsiad nawet pies, kot i świnka morska wszyscy byli świadkami tego najważniejszego wydarzenia 2011 roku.
A przy okazji tego samego dnia zmarł Joe Frazier zwany Smokin' Joe bokser zloty medalista z Tokio (1964) w wadze ciężkiej mistrz świata w latach 1970-73, człowiek który jako pierwszy pokonał Muhammada Alego (ich walka z 1971 nazywana jest "pojedynkiem stulecia")W Polsce Frazier nigdy jednak nie dorównał swoją popularnością Markowi Mostowiakowi mężowi Hanki.